Chyba kazda kobieta ma w swojej szafie przynajmniej jedna rzecz, z ktora za zadne skarby sie nie rozstanie. Moda, trendy, style, baa nawet figura moga sie zmieniac, a rzecz nadal bedzie wisiala w szafie. W moim przypadku jest to czarna sukienka, ktora w rzeczywistosci sukienka nie jest. Takie oto dziwo w zalozeniu bylo tunika z regulowana dlugoscia. Prawdziwa perla, bo w moim przypadku, z racji niskiego wzrostu, spelnia az 3 funkcje. Moze byc sukienka, tunika, albo bluzka. Towarzyszy mi juz od 11 lat, nadal swietnie wyglada, pomimo iz zniosla 2 ciaze I niejedna impreze. A przed nia zapewne jeszcze wiele lat. Uwielbiam za uniwersalnosc, wystarczy zmienic dodatki I z outfitu codziennego zrobic wieczorowy.
Buty – Primark
Torebka – Mohito
Jedna myśl w temacie “Historia pewnej sukienki nie-sukienki”