Karlshamn – moj maly kawalek Anglii

W pogoni za marzeniami trafilismy do Karlshamn, jak to zwykle w naszym przypadku, bladzac palcem po mapie… Ale od poczatku…W sobotni poranek, niezbyt upalny, ale na tyle pogodny, ze szkoda dzien spedzac w domu, wpadamy na pomysl wycieczki. Chwila na ogarniecie, zebranie potrzebnych rzeczy i juz siedzimy w samochodzie… No, ale dokad jedziemy niecierpliwie dopytuja dzieciaki??? Hmmm… Zatem matka telefon w dlon i szperam w mapach… Nie moze byc zbyt daleko – max 1,5h drogi i jakies w miare latwo dostepne miejsce, najlepiej nad morzem… Mam… Jedziemy do Karlshamn, jeszcze nas tam nie bylo,  oddalonego jakies 80km na poludniowy-wschod od nas. Zadnego przygotowania, szperania na wikipedii w poszukiwaniu atrakcji, czy nastawienia na zwiedzanie czegos szczegolnego.  Totalny spontan. Wlasnie tak lubimy.

mapaDroga mija nam nadzwyczaj przyjemnie. Moglabym  godzinami rozplywac sie nad pieknem Szwecji.  Wzdluz drogi ciagna sie lasy, pola, laki, poprzecinane rzekami z urokliwymi wodospadami,  jeziora. Co chwila z tylnego siedzenia dobiegaja nas odglosy ochow i achow… Zatem dzieciaki tez sa zachwycone. Troche ponad godzina drogi i naszym oczom ukazuje sie fenomenalna brama, ktora jest jednoczesnie wjazdem do miasta, wykuta w skale. Juz nam sie podoba…

Karlshamn to niewielkie, ok 20-tysieczne miasteczko, lezace nad Baltykiem  na poludniu Szwecji. Taka Szwecja, ale nie Szwecja, bo nam bardziej przypomina niewielkie angielskie miasteczka,  pelne urokliwych zakatkow i uliczek. Stesknieni troche za brytyjskim klimatem rozplywamy sie w zachwytach i juz wiemy, ze napewno bedziemy tam wracac czesciej…

Mnostwo bezplatnych miejsc parkingowych, wiec bez problemu mozna zostawic samochod na caly dzien i ruszac na podboj okolicy, z czego oczywiscie z radoscia korzystamy i  cieszac sie sloncem wybieramy spacer…

Miasteczko jest przepiekne, ciezko opisac je slowami, musialabym co chwila powtarzac piekne, urokliwe, klimatyczne, ale dokladnie taka jest prawda… Pelne drewnianych budynkow i wyglada na stare (wyszperalam w wikipedii, ze prawa miejskie otrzymalo w 1664r), w kazdej uliczce znalezc mozna urocza kafejke albo sklep ze starociami, ktore uwielbiam.

Punktem centralnym jest rynek z fontanna, ratuszem z 1899r i uroczym bialym kosciolem z zielonym dachem z przelomu XVII i XVIII wieku.

Glowna ulica Drottninggatan, pelna wszelkiego rodzaju sklepow, kafejek i restauracji,  ciagnie sie przez cale centrum i zaprowadzi Was rowniez do portu. Taki byl rowniez i nasz cel – isc w strone morza. Nie rozczarowalam sie – piekna zatoka i gdyby nie wiatr moglibysmy tam spedzic caly dzien gapiac sie w dal… Mijamy port i ruszamy dalej promenada, najpierw wzdluz przystani a potem juz rzeki poprzecinanej mostami. I  tak nie wiedziec kiedy,  mijaja nam kolejne godziny.

Zauroczeni widokami przegapiamy pore lunchu, ale obiadu dzieciaki nie pozwalaja nam przegapic. Szkoda czasu i slonca na siedzenie w zamknietym lokalu, zatem kupujemy pizze na wynos. Kierujac sie w strone campingu Kolleviks trafiamy do Mariny, gdzie zostawiamy samochod na darmowym parkingu i szukamy idealnego miejsca na nasz maly piknik.  Po krotkim spacerze znajdujemy zatoczke, pelna glazow, krzakow i trzcin i juz wiemy, ze nie musimy dalej szukac, bo jest idealnie… NIe moglam wymarzyc sobie lepszego popoludnia – slonce, morze,  dzieciaki, ktore zachwycone jeszcze bardziej niz ja, mocza patyki w wodzie i kochajacy facet u boku…

Karlshamn polecam kazdemu, kto szuka odskoczni od typowej Szwecji, pewnie nie kazdy sie ze mne zgodzi, jednak znalazlam tam kawalek Anglii, za ktora tesknie… Kazdemu kto lubi czuc historie, tam znajdzie ja na kazdym kroku i kazdemu, kto tak, jak ja lubi sie walesac po uliczkach bez konkretnego celu, ot tak w poszukiwaniu czegos, co zauroczy chociaz na chwile… Jeszcze nie znalazlam w Szwecji miejsca, ktore by mnie bardziej zachwycilo, napewno bede tam czesto wracac…

 


3 myśli w temacie “Karlshamn – moj maly kawalek Anglii

Dodaj komentarz